Chcesz zarejestrować się? - Zgłoś chęć udziału w wątku „Do administratora Od administratora”
Administrator
Zbliża się data wprowadzenia stanu wojennego. Gdy poryw wolnosci wzbudzony w sierpniowe dni na powrót w dyby próbowano zakuć. Wielu z nich było naszymi rówieśnikami. Wielu pożegnało rodziny, by zamknąć się za murami zakładów pracy, fabryk, w podziemiach kopalni. Jak w tylu Polski dziejach powstaniach wierzono, że siły nie da się siłą pokonać. Że władza nie znajdzie tak znacznych oddziałów wojskowych by opór tysięcy maleńkich bastionów polskości złamać. Sam pamiętam jak dzień po dniu gasłą nadzieja, że "wytrwają ". Oto jeden po drugim upadały barykady. Wszyscy obserwowali opór stoczniowców , a zwłaszcza górników. Każda powojenna władza = po dziś dzień z siłą- zwłaszcza tych ostatnich- musiała się liczyć. Najpierw upadł Manifest Lipcowy. A kiedy doszły wieści o krwi przelanej w kopalni Wujek zamarliśmy z przerażenia. Resztki wiary, resztki nadziei upadały. Pojedynczy przywódcy oporu ukrywali się przez wiele miesięcy - wiekszość wyłapano i uwięziono. Ale wszystkie ślady działąlności podziemnej wlewaly w serca tyle otuchy, że przecież nie do konca wszystko stracone skoro Oni są, Oni kierują, Oni przygotowują kontratak. Opór narodu złamano, nadzieję rozjechano gąsienicami czołgów. Dziś jest to inny świat. Ale kiedyśmy przedstawicieli Włoskich Związków Zawodowych CISL po Polsce oprowadzali, w pierwszej kolejności poprosili o podróż do "Wujka". Ofiara poległych wstrzasnęła światem. Pamiętam wzruszenie w ich oczach - ludzi w wieku emerytalnym, czasy wojny światowej pamiętających, czasy faszyzmu, walki u boku Hitlera. Długo stali pod leżącymi krzyżami, wpatrywali się w fotografie Bohaterów. Byłem wtedy dumny, ze jestem Polakiem, choć przecież mój udział w tych wydarzeniach był tak inny i finał ich tak odmienny. Tak...... były kiedyś czasy, gdy mimo biedy, mimo zapóźnienia w stosunku do krajów Europejskich byliśmy dla Europy tej wzorcem bohaterstwa, wzorcem godności. Minęło ponad ćwierć wieku. Godność narodowa inne nuty dziś zawiera. Polonusi spotykają się częściej z szykanami, uśmiechami politowania. Jest wszak promyk nadziei - w dzisiejszych relacjach ze spotkania Tusk - Barroso widac było wreszcie nie ponurą zaplutą gębę, ale uśmiechniętych, życzliwych sobie polityków. Od razu pojawiły się pierwsze decyzje sprzyjające polityce gospodarczej, korzystne decyzje podatkowe. Warto uśmiechać się do drugich. Polityka pomachiwania szabelką dobra jest na czasy wojenne. Zresztą ci co niedawno jeszcze nią pomachiwali, wtedy gdy pora była akuratna głaskali kotka za piecykiem u mamuni.
Offline
Górnik II z "Wujka": napisał:
Mieli nas wykurzyć jak szczury i bić. Ale to się im nie udało. Dlaczego? Bo ludzie mieli takie nerwy, taka zadziorność w nich powstała i wiedzieliśmy na sto procent, że wojsko nie będzie do nas strzelało z ostrej broni. Tankietki były prowadzone przez wojskowych. Wtedy ludzie powskakiwali na te wozy i szturmem przegonili zomowców za płot. Jeszcze wtedy nie było ofiar.
Kopalnia "Wujek," 16 grudnia
Idą pancry na "Wujek"
Przyszli nocą w uśpiony dom,
Zabierali nas chyłkiem jak zbóje,
Drzwi zamknięte otwierał łom.
Idą, idą pancry na "Wujek."
A gdy opadł i strach i gniew,
Stanął wybór: kopalnia strajkuje,
Choć staniała bardzo nasza krew.
Idą, idą pancry na "Wujek."
W tłum przy bramie do matek i żon
Z płacht na murach klejonych zlatuje
Czarną treścią komunikat WRON.
Idą, idą pancry na "Wujek."
Kilof, łańcuch ściska nasza dłoń,
Wózków szereg bieg czołgów wstrzymuje
Już milicja repetuje broń.
Idą, idą pancry na "Wujek."
Płaczą znicze ku zabitych chwale,
Ale zgasła nadzieja na potem,
Gdzie twe czyste ręce, generale?
Zawracają pancry z powrotem.
"Anonim"
<<POSŁUCHAJ>>
"Żyj! - krzyknęła nadzieja
... bez Ciebie nie potrafię - odparło cicho życie ...
Prawdziwy przyjaciel to ten, który mnie zna i nadal lubi
Offline
Gość
Pamiętam jak nagle zamilkły telefony, listy nie dochodziły, nawet telegramu nie można było nadać... Ja tu, moja Mama w Polsce, w miejscowej TV Jaruzelski, wśród Polonii szepty "Wojna... wojna...!"... Trwoga o bliskich, zero kontaktu, strach, bezsilność...
Nasi Rodzice pamiętają koszmar wojny, my mieliśmy Pragę, Poznań, Krakków 1968, Gdańsk 1970, Radom, Ursus, stan wojenny... Oby już nigdy TO nie wróciło!
Podczas gdy górnicy śpiewali o pancrach, w Gdańsku w wielu skrzynkach pocztowych można było znaleźć "bibułę" z tymi oto wierszami.
Boże nasz
My stoczniowcy i portowcy dzisiaj tu
Zwyciężymy, przeżyjemy cały trud,
By mieć jutro zapewnione,
Wolne związki utworzone
I do pracy przystąpimy już.
Boże nasz, Boże nasz, Boże nasz,
Jak ten strajk, jak ten strajk długo trwa.
Więc dlaczego przetrzymują,
Postulatów nie przyjmują,
Niech pomyślą, ile to kosztuje nas.
Nasze serca, nasze myśli wciąż tam są,
Kiedy Grudzień przypomina się.
Teraz wiem, jak strajkować
I jak z rządem pertraktować,
By żądania nasze wypełniły się.
Boże nasz ...
Nasze żony, nasze matki są wśród nas,
Całym sercem, całą duszą, życzą nam,
Byśmy szybko to skończyli
I do domów powrócili,
Ale muszą jeszcze wytrwać dłuższy czas.
Boże nasz ...
autor nieznany
* * *
Piosenka dla córki
Nie mam teraz czasu dla ciebie,
Nie widziała cię długo matka,
Jeszcze trochę poczekaj, dorośnij,
Opowiemy ci o tych wypadkach.
O tych dniach pełnych nadziei,
Pełnych rozmów i sporów gorących,
O tych nocach kiepsko przespanych,
Naszych sercach mocno bijących.
O tych ludziach, którzy poczuli,
Że są wreszcie teraz u siebie,
Solidarnie walczą dzisiaj
l o przyszłość także dla ciebie.
Więc się nie smuć i czekaj cierpliwie,
Aż powrócisz w nasze objęcia.
W naszym domu, który nie istniał,
Bo w nim brak było... prawdziwego szczęścia.
autor: Maciej Pietrzyk
To już dzisiejszej nocy.< Jacek Kaczmarski >
Czytam o Stanie Wojennym na stronach IPNu i tam znalazłam piękne nagrania Kaczmarskiego i nie tylko.
"Żyj! - krzyknęła nadzieja
... bez Ciebie nie potrafię - odparło cicho życie ...
Prawdziwy przyjaciel to ten, który mnie zna i nadal lubi
Offline
Administrator
W niedzielny poranek wstałem, by na Główną Pocztę w Krakowie się udać, list do Łodzi wysłać. Mróz był solidny, śniegu sporo. Na osiedlowej uliczce spotkałem umundurowanych żołnierzy. Nie kojarzyłem widoku tego z tym , co się wydarzyło. Ot - zwykła przechadzka, zwykłego patrolu - myślałem.
Po kilkunastominutowym oczekiwaniu na przystanku tramwajowym zdecydowałem się iść pieszo - raptem to pół godziny - ruch rogrzewał, o mrozie zapomnieć pozwalając. Ulice wyludnione, "jak to w niedzielę mroźną" -myślałem. Wróciłem pragnąc jakiś film obejrzeć, ale na ekranie tylko śnieg, jak w przypadku awarii. Radio też milczące głośnikiem. Zaczęliśmy podejrzewać, że coś niemiłego musiało się zdarzyć. Ojciec , który w tajemnicy przede mną nasłuchiwał Radia Wolna Europa, tym razem nie krył swej ciekawości. Zaczęły do nas docierać pierwsze informacje - zagłuszane, lecz zrozumiałe - o wprowadzeniu stanu wojennego. Koło południa odblokowano media. Na ekranie ukazywali się spikerzy w mundurach wojskowych czytający wkoło dekret o stanie wojennym. Bezgraniczna złość, wściekłość na rządzacych, bunt, bezradność - nie potrafię oddać wszystkich negatywnych emocji-niestety tylko negatywnych. No i lęk o przyszłość - kończyłem wszak studia i nie wiadomo było, jaki będzie finał wieloletnich wysiłków. Czy nie przyjdzie zarwać roku życia, czy nie będzie jakichś przymusowych zaciągów ? Ojciec był członkiem PZPR - nie cieszył się z decyzji władz. Miał swoje racje. Przetrwaliśmy stan wojenny - to materiał na osobny wątek. Gdy Solidarność ponownie doszła do władzy Ojciec mój powiedział - zobaczysz ile jeszcze nieszczęść z powodu tych ludzi nas czeka. Pamiętam swoje oburzenie gdym słowa te posłyszał. Czy mylił się ? Teraz po latach, gdy w przeszłosć patrzę dochodzę do wniosku, że uczciwość, doświadczenie życiowe są w stanie uczynić z nas wizjonerów. W tym przypadku smutna to prawda, a jednak prawdą pozostanie.
Offline
Gość
Pamiętam doskonale ,oficjalnym powodem ogłoszenia stanu wojennego była pogarszająca się sytuacja gospodarcza kraju.Przede wszystkim brak zaopatrzenia w sklepach np: żywności- mięsa, masła, tłuszczy, mąki, ryżu, mleka dla niemowląt itp.Wprowadzono wtedy kartki żywnościowe.Zagrożenie bezpieczeństwa energetycznego wobec zbliżającej się zimy. Rzeczywistymi powodami były obawy reżimu komunistycznego przed utratą władzy, związane z utratą kontroli nad niezależnym ruchem związkowym, Niezależnym Samorządnym Związkiem Zawodowym "Solidarność", oraz walki różnych stronnictw w PZPR nie mogących dojść do porozumienia z zakresu reform ustroju polityczno-gospodarczego PRL.Ja uważam że bardzo dobrze się stało że został wprowadzony stan wojenny.I nie podoba mi się to ,że do tej pory czepiają się Generała Jaruzelskiego.Chylę mu czoła
Przemówienie, które zgasiło wolność
OJCZYZNO MA...
Ojczyzno ma tyleś razy we krwi skąpana
Jakżeż wielka jest Twoja rana
Jakżeż długo cierpienie Twe trwa!
Biały orzeł znów skrępowany
Krwawy łańcuch zwisa u szpon
Lecz już wkrótce zostanie zerwany
I wolności uderzy znów dzwon
Ojczyzno ma...
O Królowo Polskiej Korony
Wolność, miłość i pokój racz dać
By ten naród boleśnie dręczony
Odtąd wiernie przy Tobie trwał
Ojczyzno ma...
Polecamy Ci dziś nasze dzieci
Byś ich serca leczyła od ran
Przez nie Polska musi zmartwychwstać
Bo ich głosem jest nasz Chrystus Pan
Ojczyzno ma...
Tyle razy pragnęłaś wolności
Tyle razy tłumił ją kat
Ale zawsze czynił to obcy
A dziś brata zabija brat
Ojczyzno ma...
Kwiaty prawdy, sprawiedliwości
Znów zakwitną, rozwinie się pąk
A zwycięstwo Solidarności
Otrzymamy z Matczynych wprost rąk
Ojczyzno ma...
O Matko ma
Tyś Królową polskiego narodu
Tyś wolnością w czasie niewoli
I nadzieją gdy w sercach jej brak
Ojczyzno ma...
"Żyj! - krzyknęła nadzieja
... bez Ciebie nie potrafię - odparło cicho życie ...
Prawdziwy przyjaciel to ten, który mnie zna i nadal lubi
Offline
Administrator
Mieszkałam wtedy w Sopocie,na osiedlu pod lasem.W niedzielne poranki było tam zawsze cicho,zwłaszcza gdy spadł śnieg...wyciszał głosy, kroki, hałas przejeżdżających z rzadka samochodów. Ten poranek zdał mi się jednak jakoś szczególnie cichy,poczułam nieokreślony niepokój.Żeby zabić tę ciszę włączyłam telewizję-tam też tylko "śnieg".Włączyłam radio-głucho.Odbiorniki mi się zepsuły czy co? Zapukałam do sąsiadów-oni tak samo zdziwieni.Dzwonię do znajomych.Głucha cisza w słuchawce. Dobiega mnie głos sąsiada-taksówkarza.Podjechał pod blok,wysiadł z samochodu krzycząc:Wojna! Wojna! Krew uciekła mi do nóg.Boże! Moi najbliżsi ,moje dziecko! Są w Łodzi,tak daleko! Strach odjął mi władzę w nogach,sparaliżował mowę.Siedziałam tak otępiała do południa,gdy odezwał się telewizor,który zapomniałam wyłączyć.Wszystko stało się jasne!Rozpoczął się stan wojenny.
Offline
Gość
Staż lekarski w okresie stanu wojennego to temat na książkę!Zamiast uczyć się fachu od starszych,zostaliśmy zmuszeni do dyżurów w Pogotowiu,za zmobilizowanych lekarzy!Pamiętam wyjazd-stwierdzenie zgonu,oficjalna przyczyna upadek ze schodów,mężczyzna leżał już w trumnie,ale jego rana na twarzy była bardzo podejrzana!Mógł spaść ze schodów,ale prosto na toporek?!Oczywiście w tamtym czasie prokuratura czym innym była zajęta,więc na sekcję sądową nie było szans,dobry to był czas na utopienie żony,czy uduszenie teściowej poduszką,nikt się takimi "drobiazgami"nie zajmował...
Administrator
Dzięki ludzkiej solidarności - zaiste prawdziwej zostałem wówczas przypadkowym bohaterem. Zdarzyło mi się jechać oto bez biletu autobusem - i jak to często w takich wypadkach - akurat zostałem przyłapany przez kontrolera. W szale emocji - szczęśliwie dla mnie -źle wpisał adres mego mieszkania. Po 3 miesiącach od tego zdarzenia, spotkałem w bramie dozorcę, porozumiewawczo mrugającego do mnie, poklepującego po plecach. Szuka pana milicja - oznajmił, a mnie ugięły się nogi ze strachu. Po czym opowiedział mi, że ktoś rozpytywał o mnie jako pracownik MPK, ale szukał pod innym numerem mieszkania - tym przez kontrolera wpisanego. Nie mogąc trafić, udał się do dozorcy. A że czasy były znamiennie różne niż dzisiaj a za nieznajomego oddałoby się własną duszę, więc dozorca adresu nie wyjawił a soczyście nakazał - możecie się domyślić (dosadnie wyrażone polecenie). Cywil urażony wyjął wówczas legitymację milicyjną i przedstawił się jako major MO. Ale i tak niczego nie uzyskał - nie byłem tam meldowany, więc szukaj tatka latka. A kochany dozorca do dziś pewnie myśli, że uratował nie lada bohatera. Jak widać i wesołe chwile w czasach tych miejsce swe należne miały. Tak , czy tak, od tej pory regularnie kasuję bilety podróżne.
Offline
Gość
Stan wojenny zastał mnie poza Polską, z maleńką wtedy córką siedziałam do października 1981 r. u Mamy w Gdańsku ale trzeba było wracać do domu. Aż strach wspominać gdy nagle w grudniu urwała się łączność z Krajem, telegramu nie można było posłać, telefon do Polski milczał. Dopiero gdy miejscowa stacja podała komunikat Jaruzelskiego wszyscy zbledliśmy. Zaczęły się tajemnicze wezwania do Ambasady PRL, "instrukcje" z podtekstem "morda w kubeł" itd. W marcu poleciałam z córką do Polski bo Mama leżała w szpitalu więc zdecydowałam, że będę siedzieć w Polsce do oporu. Pamiętam armatki wodne wyrywające bruk, gaz łzawiący utrzymujący się dniami w ciasnych uliczkach gdańskiej Starówki, bojówki ZOMO na ulicach, legitymowanie, grzebanie w pieluchach mojej połtorarocznej córki za "bibułą" i innymi trefnymi materiałami. Pamiętam też, że w Gdańsku na ZOMO wszyscy mówili "pszczółki Maje" no i stało się... na przystanku autobusowym na placu - jeszcze wtedy 1-go Maja - córa moja ujrzawszy oddziałek owych "terminatorów" na cały głos się wydarła: "Mama pać, pać! Psciółki Maaaaaaaaaajeeeeeeeeeeeeee!". Skonsternowana rozejrzałam się wkoło, ludzie jakoś dziwnie zasłaniali usta dłońmi i śmiesznie podrygiwali, "terminatorzy" zastanawiali się co robić aż w końcu rykneli śmiechem, a ja...? To chyba była najszybsza "setka" w moim życiu.