Chcesz zarejestrować się? - Zgłoś chęć udziału w wątku „Do administratora Od administratora”
Gość
Kazimierz Przerwa Tetmajer
ANIOŁ PAŃSKI
Na Anioł Pański biją dzwony,
niech będzie Maria pozdrowiona,
niech będzie Chrystus pozdrowiony...
Na Anioł Pański biją dzwony,
w niebiosach kędyś głos ich kona...
W wieczornym mroku, we mgle szarej,
idzie przez łąki i moczary,
po trzęsawiskach i rozłogach,
po zapomnianych dawno drogach,
zaduma polna, Osmętnica...
Idzie po polach, smutek sieje,
jako szron biały do księżyca...
Na wód topiele i rozchwieje,
na omroczone, śpiące gaje,
cień, zasępienie od niej wieje,
włóczą się za nią żal, tęsknica...
Hen, na cmentarzu ciemnym staje,
na grób dziewczyny młodej siada,
w świat się od grobu patrzy blada...
Na Anioł Pański biją dzwony,
niech będzie Maria pozdrowiona,
niech będzie Chrystus pozdrowiony...
Na Anioł Pański biją dzwony,
w niebiosach kędyś głos ich kona...
Na wodę ciche cienie schodzą,
tumany się po wydmach wodzą,
a rzeka szemrze, płynie w mrokach,
płynie i płynie coraz dalej...
A coś w niej wzdycha, coś zawodzi,
coś się w niej skarży, coś tak żali...
Płynie i płynie, aż gdzieś ginie,.
traci się w górach i w obłokach,
i już nie wraca nigdy fala,
co taka smutna stąd odchodzi,
przepada kędyś w mórz głębinie
i już nie wraca nigdy z dala...
Na Anioł Pański biją dzwony,
niech będzie Maria pozdrowiona,
niech będzie Chrystus pozdrowiony...
Na Anioł Pański biją dzwony,
w niebiosach kędyś głos ich kona...
Szare się dymy wolno wleką
nad ciemne dachy, kryte słomą -
wleką się, snują gdzieś daleko,
zawisną chwilę nieruchomo
i giną w pustym gdzieś przestworzu...
Może za rzeczną płynąc falą
polecą kędyś aż ku morzu...
A mrok się rozpościera dalą
i coraz szerzej idzie, szerzej,
i coraz cięższy, gęstszy leży,
zatopił lasy, zalał góry,
pochłonął ziemię do rubieży,
na niebie oparł się ponury...
Na Anioł Pański biją dzwony,
niech będzie Maria pozdrowiona,
niech będzie Chrystus pozdrowiony...
Na Anioł Pański biją dzwony,
w niebiosach kędyś głos ich kona...
Idzie samotna dusza polem,
idzie ze swoim złem i bólem,
po zbożnym łanie i po lesie,
wszędy zło swoje, swój ból niesie
i swoją dolę klnie tułacza,
i swoje losy klnie straszliwe,
z ogromną skargą i rozpaczą
przez zasępioną idzie niwę...
Idzie jak widmo potępione,
gwiżdże koło niej wiatr i tańczy -
w którą się kolwiek zwróci stronę,
wszędzie gościniec jej wygnańczy -
nigdzie tu miejsca nie ma dla niej,
nie ma spoczynku ni przystani...
Idzie przez pola umęczona,
łamiąc nad głową swą ramiona...
Na Anioł Pański biją dzwony,
niech będzie Maria pozdrowiona,
niech będzie Chrystus pozdrowiony...
Ten wiersz nie wiem dlaczego ale zawsze mnie wzruszał, kiedyś znałam go na pamięć. Teraz pamięć coraz krótsza ale wracam do niego często. Swego czasu byłam bardzo nieszczęśliwa bo ktoś "sprywatyzował" sobie mój tomik ale jak tylko "naumiłam się" posługiwać komputerem był jednym z pierwszych który wyszukałam w necie...
Gość
L i ś ć
Drzewo żegna się z liściem
Jest mu wszystko jedno
kiedy odejdzie
żółty i pomarszczony
w drogę ostateczną
z nieba drzewa
do piekła ziemi
Liść z miłości do drzewa
wiele głupstw popełnił
zestarzał się zaniedbał
teraz wisi w próżni
i czuje jak pod korą
rośnie następca liścia
Drzewo z niecierpliwością
porusza gałęzią
Liść przez chwilę wiruje;
i w trawie jesienią zbytecznej
rozbija się z trzaskiem.
Ewa Filipczuk
Ostatnio edytowany przez alutka51 (2007-10-18 15:35:31)
Gość
***(jestem jak gwiazda )
Poświatowska Halina
jestem jak gwiazda
gotowa w każdej chwili
zsunąć się z nieba
runąć we wszechświat
jestem jak owoc dyni
dojrzały gotów rozpęknąć
i wydać ze swego wnętrza
plon ziarna
jestem jak rozdeptany ptak
w agonii
rozczesujący dziobem skrzydła
podziwiający ich wietrzną konstrukcję
jestem jak błysk słońca
na ciemnym metalu drzwi
które prowadzą we wszechświat
Kiedy spotykam cię w lesie
Leopold Staff
Kiedy spotykam cię w lesie,
Co szumem w sen się kołysze,
Pytam: "Dlaczego ty do mnie nie mówisz,
Lecz echo słów jeno twych słyszę?"
Gdy cię spotykam w ogrodzie,
Gdzie wonie zwiewa wiew chyży,
Pytam: "Dlaczego na pierś mi nie padasz,
Lecz jeno woń czuję twej bliży?"
Gdy cię spotykam nad studnią,
Gdzie niebo w wód śpi błękicie,
Pytam: "Dlaczego nie widzę twych oczu,
Lecz jeno ich w wodzie odbicie?"
Kiedy spotykam cię we śnie,
Który wykwita w noc z głuszy,
Pytam: "Dlaczego cię nie ma na świecie,
Lecz żyjesz jedynie w mej duszy?...
"Żyj! - krzyknęła nadzieja
... bez Ciebie nie potrafię - odparło cicho życie ...
Prawdziwy przyjaciel to ten, który mnie zna i nadal lubi
Offline
Gość
Mój ulubiony poeta -Julian Tuwim
Do Losu
Miłość mi dałeś, młodość górną,
Dar ładu i wysokie żądze.
I jeszcze na uciechę durniom,
Raczyłeś dać mi i pieniądze.
Płonącą kroplą obłąkania
W mózg szary mój sączyłeś tęczę.
Miraże wstają wśród mieszkania,
Palcami w stół na lutni dźwięczę.
I gdy poniosło, to już niesie,
Roztrącam dni i rwę na części,
I w zgiełku wieku, i w rwetesie
Ubrdało mi się jakieś szczęście:
Rytmowi przebieg chwil powierzać,
Apollinowym drżąc rozmysłem,
Surowo składać i odmierzać
Wysokim kunsztem słowa ścisłe.
I wtedy kształt żywego ciała
W nieład rozpadnie się plugawy,
Ta strofa, zwarta, zwięzła, cała,
Nieporuszona będzie stała
W zimnym, okrutnym blasku sławy.
Smutku! Uśmiechu! Melancholio!
W bęben żałobny bije gloria...
I smutnie brzmi: "Dum Capitolium ..."
I śmieszne jest: " Non omnis moriar"
Gość
Bez ciebie
Pawlikowska-Jasnorzewska Maria
Nudno jest tu bez ciebie. Nudno do obłędu!
Jestem jeszcze wraz z wiewiórką i pieskiem,
Piszę, czytam i palę, wciąż mam oczy niebieskie,
Lecz to wszystko tylko siłą rozpędu.
Wciąż jeszcze świt jest szary, zmierzch niebiesko -złoty,
Dzień przechodzi na jedną, noc na drugą stronę
I róże zakwitają bez wielkiej ochoty:
Bo tak są już przyzwyczajone.
A jednak świat się skończył. Czy wy rozumiecie?
Świata nie ma i ja go nie stworzę.
Czas jest równy i cichy. Lecz czekajcie... może -
Może ja jestem już na tamtym świecie?
Gość
Wśród myśli o tobie
Zamieszkał ptak
o miłości śpiewał
i gniazdo uwił
w chmurach
wysoko
daremnie
odleciał z pierwszym
podmuchem
zachodniego wiatru
zostawił
puste gniazdo
i splątane
zapachem
lata myśli
Bolesław Łucki
Gość
Autor: JAM
Tak łatwo Cię zapomnieć
prawie jak samą siebie
moje kręte schody do nieba
spróchniały i obróciły się w proch
jestem szczęściarą
ilekroć spojrzysz na mnie
ze swojej niebieskiej pękatej góry
mrugniesz okiem
machniesz ręką
na dzień dobry
na do widzenia
nie ma już białego wianka na głowie
małoletniej nadziei i wiary i sukni
kryształowych pantofelków
tu i tam rozkwitłam
tu i tam zwiędłam
nie ma gratów
jest za to gwar za szybą
i przygłuchy ułomny świt tutaj
zabierasz tylko śpiewających ludzi
słodkich i upartych
konasz dla nich
i powstajesz dla nich
ja szepczę
milczę
łaknę jak każde zwierzę
drepczę w miejscu
uczę się kochać na własną rękę
i co dzień dostaję po łapach
głupia
z kluczem w dłoni
znów drapię we własne drzwi
tak łatwo Cię zapomnieć
prawie jak samą siebie
ale nie samym chlebem
człowiek żyje
Gość
Dwa moje ulubione
Cyprian Kamil Norwid
MOJA OJCZYZNA
Kto mi powiada, że moja ojczyzna:
Pola, zieloność, okopy,
Chaty i kwiaty, i sioła - niech wyzna,
Że - to jej stopy.
Dziecka - nikt z ramion matki nie odbiera;
Pacholę - do kolan jej sięga;
Syn - piersi dorósł i ramię podpiera:
To - praw mych księga.
Ojczyzna moja nie stąd stawa czołem;
Ja ciałem zza Eufratu,
A duchem sponad Chaosu się wziąłem:
Czynsz płacę światu.
Naród mię żaden nie zbawił ni stworzył;
Wieczność pamiętam przed wiekiem;
Klucz Dawidowy usta mi otworzył,
Rzym nazwał człekiem.
Ojczyzny mojej stopy okrwawione
Włosami otrzeć na piasku
Padam: lecz znam jej i twarz, i koronę
Słońca słońc blasku.
Dziadowie moi nie znali też innéj;
Ja nóg jej ręką tykałem;
Sandału rzemień nieraz na nich gminny
Ucałowałem.
Niechże nie ucza mię, gdzie ma ojczyzna,
Bo pola, sioła, okopy
I krew, i ciało, i ta jego blizna
To ślad - lub - stopy.
Władysław Broniewski
GRÓB TAMERLANA
Człowiek jest dobry, mądry, spokojny,
ufny w swój rozum i myśl niepodległą,
głodu, powietrza, ognia i wojny
nie chce i stawia cegłę za cegłą.
Jakże są piękne stare mozaiki
na tym grobowcu władcy i pana!
Z więzień i tęsknot, z prawdy i z bajki
oto wstąpiłem w grób Tamerlana...
Pedzą prze Persję konie kirgiskie,
wali się w gruzy pałac i meczet.
Jakież dalekie, ach! jakież bliskie -
ogniem i mieczem... ogniem i mieczem...
Jakiż jest zasięg strzały mongolskiej?
Bagdad strzaskają, w Moskwę uderzą,
przez Ukrainę dojdą do Polski -
ogniem i mieczem, łuną i rzezią.
Potem marmurem czrnym grobowca
pyszni się władca, pyszni się sprawca.
Kroczy historia, coraz surowsza.
Życie się sprawdza. Śmierć się nie sprawdza.
Groby murszeją. Giną religie.
Armie topnieją. Mrą ich wodzowie.
Krew do podglebia wsiąka i stygnie -
drzewo porasta nowym listowiem!
Człowiek jest dobry, mądry, spokojny,
pola chce orać piękne i żyzne,
głodu, powietrza, ognia i wojny
nie chce i w siebie wierzy: w Ojczyznę.
pozdrawiam
Lilija, piękne są te wiersze. Broniewski jest jednym z poetów, do których wracam bardzo często. Norwida "Vade-mecum" nigdy się nie znudzi
Klaskaniem Mając Obrzękłe Prawice...(1)
Klaskaniem mając obrzękłe prawice,
Znudzony pieśnią lud wołał o czyny;
Wzdychały jeszcze dorodne wawrzyny,
Konary swemi wietrząc błyskawice.
Było w ojczyźnie laurowo i ciemno
I już ni miejsca dawano ni godzin -
Gdy Boży palec zaświtał nade mną,
Nie zdając liczby z rzeczy, które czyni,
Żyć mi rozkazał w żywota pustyni!
Dlatego od was... o! laury nie wziąłem
Listka jednego, ni ząbeczka na liściu,
Prócz może cieniu chłodnego nad czołem
( Co nie należy wam - lecz słońca przyjściu);
Nie wziąłem od was nic o! wielkoduchy,
Prócz dróg zarosłych w piołun, mech i szalej,
Prócz ziemi klątwa spalonej i nudy...
Samotny wszedłem i sam błądzę dalej.
Poobracanych w przeszłość niepojętą
A uwielbiona - spotkałem niemało,
W ostrogi rdzawe utrafiałem pietą
W ścieżkach, gdzie zbitych kul sporo padało.
Nieraz obyczaj stary zawadziłem
Z wyszczeżonemi na jutrznie zębami,
Odziewający sie na głowę pyłem,
By noc przedłużyć, nie zerwać ze snami.
Niewiast zaklętych w umarłe formuły
Spotkałem tysiąc i było mi smętno,
Że wdzięków tyle widziałem, nieczuły!
Źrenica patrząc na nie beznamiętną -
Tej, tamtej rękę tknąwszy marmurowa,
Wzruszyłem fałdy ubrania kamienne,
A motyl noc wzleciał nad jej głowa,
Zadrżał i upadł... i odeszły senne...
**********************************************
Dylan Thomas
Nie wchodź łagodnie do tej dobrej nocy.
"Żyj! - krzyknęła nadzieja
... bez Ciebie nie potrafię - odparło cicho życie ...
Prawdziwy przyjaciel to ten, który mnie zna i nadal lubi
Offline
Gość
Giętko, żywo splatają się moje myśli...
Giętko, żywo splatają się moje myśli,
Jak dziewczynie koszyk z wikliny młodej.
Sen leśny, sen powikłany tej nocy jej się przyśni,
A rankiem wczesnym -
Patrz! Już wraca - już w koszyku lepkie czerwone jagody.
Idzie - śpiewa szczęśliwa, ale ciągle urywa,
Poziomka za poziomką w jej ustach się rozpływa;
Idzie - przystaje, ogląda się,
To z uśmiechem, to z żalem!
Co też w tym sercu się dzieje!
A las czerni się coraz dalej,
A coraz bliżej bieleje
Chata, w której się śniło,
A przedtem się splatało,
A teraz się spełniło.
Julian Tuwim
Ostatnio edytowany przez alutka51 (2007-10-21 17:31:00)
Gość
Maria Konopnicka
W LESIE
Zawitał nam dzionek
I pogodny czas,
Pójdziemy, pójdziemy
Na jagody w las.
Na jagody, na maliny,
Na czerniawe te jeżyny
Pójdziem, pójdziem w las!
A ty ciemny lesie,
A ty lesie nasz!
A skądże ty tyle
Tych jagódek masz?
I poziomki, i maliny,
I czernice, i jeżyny,
A skądże je masz?
Uderzyły deszcze,
Przyszło słonko wraz;
Zarodziła ziemia
W dobry błogi czas:
Te jagody, te maliny,
Te czernice, te jeżyny,
Ostatnio edytowany przez alutka51 (2007-10-21 17:28:15)
Gość
ja wysłałam 2 wiersze na konkurs.......na forum tvn24 .......zapomniałam tylko swoich nicków ;).........
Gość
Javonka to trzeba było pisać pod swoim nick-em .Masz babo placek hihihihihi .Pozdrawiam
Gdy przestane ufac ludziom
Gdy przestanę ufać ludziom
Gdy życie przestanie mnie śmieszyć
Gdy śmierć przestanie mnie przerażać
A miłość przestanie dla mnie cokolwiek znaczyć
Gdy wiatr nadziei przestanie wiać
I zapłonie świeca obojętności
Wtedy przyjdź
Zaufaj mi bym ufała Tobie
Zacznij się śmiać bym śmiała się z Tobą
Zostań ze mną bym bała się śmierci
Która oznaczała by stratę Ciebie
I pokochaj mnie tak bym pokochała Ciebie
Wtedy znów zawieje wiatr nadziei
I zgasi świece obojętności
Marzena S.
Ostatnio edytowany przez alutka51 (2007-10-22 05:56:03)
Gość
Moja ulubiona Agnieszka Osiecka
Spiewka o smierci
Nie warto umierać na baczność,
gdy bolą i pięty, i głowa.
Nie warto umierać na baczność,
gdy dusza jest wciąż nie gotowa.
Dlatego gwardzista umiera
odważniej, poważniej i godniej.
Dlatego gwardzista umiera,
jak orzeł umiera swobodnie.
Nie warto umierać w barłogu,
gdy ciało uwiera i kiśnie.
Bo na cóż by przydał się Bogu,
ktoś taki, kto nawet nie piśnie.
Dlatego gwardzista umiera
odważniej, poważniej i godniej.
Dlatego gwardzista umiera,
jak orzeł umiera swobodnie.
Nie warto umierać w pokłonach,
już lepiej w gorączce i w furii.
Bo na cóż się przyda przy tronach,
ktoś taki, kto kłaniał się durniom.
Dlatego gwardzista umiera
odważniej, poważniej i godniej.
Dlatego gwardzista umiera,
jak orzeł umiera swobodnie.