Chcesz zarejestrować się? - Zgłoś chęć udziału w wątku „Do administratora Od administratora”
Gość
To chyba widok umierającej przyrody tak na nas działa, coraz krótsze dni, coraz chłodniejsze poranki i wieczory, coraz więcej za nami aniżeli przed nami... Coraz więcej krzyży i mogił... Coraz częściej śmierć sięga na coraz to niższą półkę... Jest nas tu garstka i każdy jakiś towar dźwiga, najczęściej ciężki i ponad siły, a ponieważ czujemy się bliscy jeden drugiemu więc często ogarnia nas bezsilność wobec problemów drugiego, a to również działa destrukcyjnie. To co dzieje się wokół nas też nie napawa optymizmem... Jedynie powtarzanie sobie, że życie ma sens, że pomimo wszystko ma sens może wniesie kroplę optymizmu w naszą codzienność, czego Wam i sobie życzę...
Gość
Trzeba chyba żyć zgodnie z rytmem przyrody,tak jak kiedyś ludzie na wsi.Nastał czas odpoczynku,zadumy,wieczory długie,kobiety drąc pierze w ciepłej izbie o życiu rozprawiały,prawie jak my!
Gość
Macie rację mnie też coś dziwnego dopada nie wiem jakaś chandra czy jesienna depresja. Zmuszam się żeby coś sensownego zrobić nawet pisanie nie bardzo mi wychodzi
Gość
Tino,jesteś najbardziej tajemniczą postacią tego forum,nieprzenikniona dama z Ciebie!A może tylko tak mi się wydaje?
Gość
Coś w tym jest :* :*
Co Wam powiem, to Wam powiem - post na FSK u Soni ukazał sie po 22 minutach. Toż to wieczność w cyberprzestrzeni
"Żyj! - krzyknęła nadzieja
... bez Ciebie nie potrafię - odparło cicho życie ...
Prawdziwy przyjaciel to ten, który mnie zna i nadal lubi
Offline
Użytkownik
Witam, Asiu, czy to jest ta Tina z MYK-Ow? Jeżeli tak, to się cieszę, bo bardzo ja lubiłam. Cały dzień dziś miałam " zalatany", teraz chwilka dla mnie, ale ta chwilka juz dobiega końca, jutro wpadnę na dłużej. Miłego wieczoru życzę, buziaczki :* :* :* OLA
Offline
Administrator
Kochani! To ja Wam się tutaj "wyżołądkuję" teraz.Taka historyjka.Zakupiłam w księgarni 3-tomową książkę.Kretynka zbolała,nie przeglądnęłam jej dokładnie na miejscu.Przytargałam dzieło do domu,położyłam na komodzie i rzuciłam się w wir przygotowań przedświątecznych(tak - wtedy historia ta ma swój początek!).Później były Święta,mój wyjazd w drugi dzień Swiąt,powrót 1.01,spotkanie z Sorelliną 2.01. 4.01 otwieram i przerzucam kartki,ot tak,żeby poczuć zapach nowej książki.I cóż oczęta moje widzą? W trzecim tomie brakuje tak "na oko" ze trzech rozdziałów.Tzn. kartki są,jeno niezadrukowane. Klnąc w duchu,bo nazajutrz miałam zaplanowane wysłanie książki(jako prezentu),udałam się do owej księgarni.Tam przedstawiłam problem i poprosiłam o wymianę tomu,na co usłyszałam: przykro mi,ale w takich sytuacjach musi pani wypełnic formularz z reklamacją i poczekać na rozpatrzenie tejże. Wybałuszyłam oczy ze zdziwienia i bardzo grzecznie zauważyłam,że przecież takie sprawy leżą chyba w gestii księgarni. Kobieta jednak była stanowcza i niewzruszona: formularz i już! Jako osoba zgodna i życzliwa a i wyrozumiała w stosunku do ludzkości - zgodziłam się na procedurę. W formularzu trzeba było zakreślić odpowiednią pozycję,z powodu której składa się reklamację. Pozycje: "towar uszkodzony" z podpunktami:" w czasie transportu oraz na skutek nieprawidłowego użytkowania i "inne".Zakreśliłam "inne" z dopiskiem uściślającym, podpisałam,wręczyłam. Pani przebiegła wzrokiem i stwierdziła: źle,przeciez towar jest uszkodzony. Ja na to,że uważam,że raczej niepełnowartościowy,a takiej pozycji nie ma i może jeszcze,żeby mi wyjaśniła na czym polegac może nieprawidłowe użytkowanie książki. Odpowiedzi nie otrzymałam, w zamian: wzruszenie ramionami. Lekko zbulwersowana idiotycznym wg mnie podejściem do sprawy,poddałam się cierpliwie oczekiwaniu na odpowiedź,która miała nadejść w ciągu kilku dni. Po owym czasie udałam się znów do księgarni,żęby zastac ową zamkniętą z wywieszką" remanent".OK.To przeciez początek roku,czas remanentów,nie ma się co czepiać. Wróciłam do domu. Nazajutrz znów podążyłam znajomą ścieżynką.Ksiegarnia,owszem, działała,tyle,że poinformowana zostałam,że pani od reklamacji chwilowo nie ma,bo jest na szkoleniu. Tak z czystej ciekawości spytałam, czegóż dotyczy szkolenie? Panienka,nie powiem,grzeczna, odpowiedziała,że zasad sprzedaży i marketingu,bo obroty spadają. Baaardzo grzecznie poprosiłam,żeby może jednak pani sprzedająca sprawdziła, czy przypadkiem nie ma dla mnie odpowiedzi. Na to słysze:"ale ja nie mam kluczy do szafy". Pytam,kiedy wróci "pani od reklamacji i zamknietej szafy" i dostaję odpowiedź,że dziś juz nie. Nie tracąc jeszcze życzliwosci ku światu,wliczając w to obsługę księgarni,udałam sie do domu. Przedwczoraj,korzystając z dobrodziejstw cywilizacji, dzwonię z oczywistym zapytaniem.Odpowiedź: jeszcze nie ma,ale będzie do końca tygodnia.Pytanie moje: na pewno? Ależ oczywiście - pada odpowiedź. W sobotnie,cudownie szare i deszczowe przedpołudnie podążam znajomą.... Przed wejściem spada mi torebka,nie chce sie zamknąć parasolka,odrzucam przypuszczenie co do fatum i wchodzę. O,jest pani od reklamacji,która na mój widok z lekka jakby sztywnieje i tzw.urzędowym tonem oznajmia,że moja reklamacja została ODRZUCONA! Nie powiem,mowę mi odjęło. Zapytuję więc,czy pani mówi poważnie, a jesli tak,to niby z jakiego powodu?.Odpowiedź: z powodu zbyt długiego terminu od zakupu,bo przeciez to było w zeszłym roku,a my juz mielismy remanent! Jakoś mnie tknęło dziwnie,zatem drążę temat(jeszcze w miarę spokojnie): A proszę mi powiedzieć,do kogo poszła ta reklamacja?. I na to słyszę:To jest wewnętrzne zarządzenie. Mord juz czai się we mnie: To znaczy? Leciuchne wzruszenie ramion: Kierownictwa. Cedzę coraz ciszej: A konkretnie? Finał: Moje.
Wiecie,żem niewiasta spokojna i spolegliwa,ale do czasu. Tłumiąc w sobie resztkami silnej woli buzującą agresję i pamiętając (jeszcze) wszystkie nauki o grzecznosci wpajane przez mamusię, stanowczo zażądałam N A T Y C H M I A S T O W E G O wydania mi trzeciego tomu z pełną zawartością . A pani na to,że z tej serii wydawnicze nie ma,ale może mi dać z innej. Krótko powiem: nie chciałam. Dostałam zwrot pieniędzy.
Pofolgowałam sobie. Dobrze,że Sorellina tego nie widziała. Wściekły natychmiast zmieniłby sobie nicka,a Hrabina ze swoim temperamentem w najciemniejszy kąt by sie schowała Myślałam,że mając przez chwilę dostęp do komputera wpadnę na Misogino,ale w takim stanie ducha i mając ciągle w pamięci soczysty repertuar z lat wielu spędzonych na stadnnie (ściślej: wśród masztalerzy)- nie uczynie tego. Spodziewam się bowiem tam kolejnych wizyt nieproszonych gości i nie chcę wstydu przynieść Przyjaciołom.
Ruszam dalej.
Biada temu,kto mi dziś jeszcze stanie na drodze.
Wasza Basia
Offline
Administrator
Napisałam to tutaj,a może trzeba było w podróżach?
Offline
Podziwiam, podziwiam Twoją cierpliwość Basiu. Dużo wcześniej puściły by mi nerwy.
"Żyj! - krzyknęła nadzieja
... bez Ciebie nie potrafię - odparło cicho życie ...
Prawdziwy przyjaciel to ten, który mnie zna i nadal lubi
Offline
Użytkownik
Witam, ja również poczytałam, nie wiem Basiu, co bym zrobiła na Twoim miejscu, wiem tylko, że nie zachowałabym się spokojnie, chociaż jestem jak " Niespotykanie spokojny człowiek ". Kiedyś tak nie było, była książka życzeń i zażaleń, były uwzględniane wszelkie reklamcje na korzyść klienta, dziś jak jest , sami widzimy. Pozdrawiam serdecznie :*
Offline
Gość
Basiu ale droga przez mękę!!! Biurokracji i panienki z okienka niestety nie przeskoczysz. Hasełko "Klient nasz pan" można wsadzić między bajki.
Aśka 22 min??? Szczęściara! Półtorej godziny czasem posyłam jednego posta na TVN. I jeszcze jedno - Watek Soni nie ma nic wspólnego z FSK!!! Jest w części ogólnej forum TVN.
Administrator
Basieńko Droga - dopiero teraz dotarliśmy tutaj i wybacz, tarzaliśmy się ze śmiechu z Sorelliną. I niestety do wieczora mała istnieje szansa, żeby zajrzeć na jakiekowliek forum, a już nie mówię- cokolwiek napisać - bo gdy tylko jakikolwiek wers się przypomni, to natychmiast dywan , tarzanie i tak wkoło.
Basieńko Mrożek wysiada. Herbert wysiada. Wszyscy wysiadają, bo styl w jakim opowiedziałaś nam historię- choć rodem z komuny czasów, to jak widać i dziś wielce aktualną - Pulitzera nagrody jest godzien. Przy następnej wizycie, do zakupu kolejnych ksiąg gorąco Cię zachęcać będziemy, a panią "od reklamacji" zachęcimy, by niezmiennie podkładała Ci do koszyczka tomy "uszkodzone". Z pożytkiem dla pokoleń potencjalnych czytelników a i przepon naszych.
W zaufaniu Ci zdradzę, że od czasu, gdym podobnych kilka ( nie opisanych nigdzie dotychczas ) historii przeżył, niezmiennie przeglądam każdą nabytą książkę na "miejscu zdarzenia". Oszczędzam tym sobie stresów, a czytelnikom potencjalnych chwil radości wspomnień. Może więc czas do dawnych nie czytania "księgarnianego " tradycji wrócić ?
Ostatnio edytowany przez wscieklyuklad (2008-01-20 12:44:34)
Offline
Wielka jest śmierć. Jesteśmy w jej mocy, z uśmiechem na ustach.
Dlaczego jestem taka, jaka nie jestem? Dlaczego piszę tak, by w najgorszym pokazać się świetle? Dlaczego piszę inaczej niż myślę, czuję, to znaczy w innej kolejności, bo piszę tylko i wyłącznie o swoich odczuciach, wyrażam tylko i wyłącznie moje zdanie na dany temat? Prawdą jest też, że jeden i ten sam temat, a różne reakcje wywołuje. Wszystko zależy do sytuacji, od tego, kogo dotyczy zdarzenie…..
Słucham hejnału z Wierzy Mariackiej i kolejny raz myśl moja do… nikąd biegnie. Wiem jedno, wiem to bardzo dokładnie, nie chcę, aby ktokolwiek po mnie płakał, nie chcę, aby ktokolwiek smucił się, kiedy przyjdzie dzień, kiedy… nie zdążę się pożegnać. Odejdę, odejdę nic nikomu nie mówiąc i pamięć o sobie zabiorę do… gdziekolwiek będę.
Nie będzie tłumaczeń, nie będzie współczucia, litości, łez, jakże często fałszywych łez….
Dlatego muszę być taka, w skorupie zamknąć swe uczucia. Nikt nie może mnie polubić, a ten, co lubi – niech przestanie, nikt tęsknić za mną nie będzie. Jeśli uda mi się swój wizerunek orto… zmienić, zaraz, czy warto? Nie, nie warto. Niech zostanie, takich ludzi się nie lubi.
Nie wiem czy jeszcze coś napiszę, nie wiem czy i jak będzie….
Boję się
Nie śmierci… boję się bólu. Boję się wzroku najbliższych. Boję się, że nie będę mogła im pomóc. Boję się wszystkiego dookoła.
Nieustanny ból serca, nieustanny ucisk, to strach, to nerwy... wiem i dlaczego za każdym razem bólowi - w pierwszej chwili - strach towarzyszy?
Tak bardzo bym chciała, aby nie puścił, aby ścisną i został na wieki… Tak już mam dosyć wszystkiego, nie ma już sensu, celu…. Nie chcę żyć
"Żyj! - krzyknęła nadzieja
... bez Ciebie nie potrafię - odparło cicho życie ...
Prawdziwy przyjaciel to ten, który mnie zna i nadal lubi
Offline